Korzystanie z analitycznych i marketingowych plików cookies wymaga Państwa zgody, którą można wyrazić, klikając „Zaakceptuj”. Jeżeli nie chcą Państwo wyrazić zgody na korzystanie przez nas i naszych partnerów z określonych kategorii plików cookies, należy wybrać opcję „Zarządzaj Cookies” i zadecydować o swoich preferencjach. Wyrażoną zgodę można wycofać w każdym momencie poprzez zmianę preferencji plików cookies.
Poniżej możesz zarządzać preferencjami dotyczącymi korzystania przez nas i naszych partnerów z plików cookie.
Już nie zasada „just in time”, ale „just in case” staje się obowiązującą normą w tworzeniu łańcuchów dostaw we współczesnej logistyce. Rodzi to wiele wyzwań i problemów, z którymi muszą uporać się poszczególne przedsiębiorstwa.
Podczas panelu „Nowe wyzwania w łańcuchu dostaw – żegluga śródlądowa, transport intermodalny, spedycja, magazynowanie” odbywającego się w ramach Kongresu Polskie Porty 2030 uczestnicy wskazali, że ostatnie lata diametralnie zmieniły sytuacje firm logistycznych i spedycyjnych. Oszczędności osiągane skracaniem terminów magazynowania towarów, które były nadrzędnym elementem modelu biznesowego, wraz z pandemią Covid-19 oraz wojną za naszą wschodnią granicą, ustąpić musiały przede wszystkim pewności dostaw.
– Musimy zadbać o stworzenie wiarygodnego łańcucha dostaw – mówił Artur Warsocki, prezes zarządu Inter Balt. – Jeszcze kilka lat temu naszym zadaniem było dostarczenie koleją węgla ze Śląska do portów. Sytuacje kryzysowe pokazały, że musimy umieć połączyć przewozy kolejowe, drogowe, czasami też wodne, tak by towar na pewno dotarł do klienta. I niekoniecznie musi to być węgiel. Takie zadanie to wyzwanie również dla portów. Myślę, że czeka nas czas uniwersalnych terminali. Dzisiaj są one mocno wyspecjalizowane, nastawione na przeładunek 2-3 towarów.
Teczka
prasowa